Krawcowa miała białe kury z NRD
Slake
Lata osiemdziesiąte, jedna z polskich wiosek,
są tu stada krów, są i stada niosek,
stoją tutaj domy, stoją też obory,
obok jednego z nich ogród całkiem spory.
I budynek mieszkalny też niczego sobie,
w nim mieszka krawcowa, o tym mówię Tobie,
choć trudno w to uwierzyć, powiem jednak że,
krawcowa miała białe kury z NRD.
Miała też maszynę, szyła na niej ostro,
a w razie awarii miała również krosno,
igły, nici, szpilki, przyrządy do szycia,
wszak szycie nad życie to pasja jej życia.
Szyła wszystko szybko, szyła też dokładnie,
szyła wszystko pięknie, szyła wszystko ładnie,
ojciec na pobliskim rynku jej wyroby sprzedawał,
a czego nie sprzedał za darmo rozdawał.
Maszyna do szycia pracowała dużo,
intensywnie i często, aż opary kurzu,
i iskry leciały, i pot leciał z czoła,
któż inny tak szybko tyle uszyć zdoła?
Odskocznią od życia związanego z szyciem,
były dla niej kury podarowane skrycie,
kilka lat temu uszyła kilka rzeczy,
ojciec chciał je sprzedać lecz kupiec zaprzeczył.
Rzekł do ojca takie oto mądre słowa:
Zamiast monet Panie ja Ci kury oddam!
Niechaj będą kury, wezmę tę zapłatę,
wszak są zagraniczne, tak się stanie zatem.
I od tamtej pory krawcowa ma kurki,
karmi je starannie za pomocą rurki,
z której leci ziarno wprost do białych dzióbków,
ale nie za szybko, raczej powolutku...
A kurki w podzięce skubią sobie pióra,
krawcowa je zbiera, zanosi do biura,
i szyje z tych piórek kolejne kostiumy,
kreacje po które zgłaszają się tłumy.
Krawcowa, kury i ojciec – świat szycia,
Zobaczyłeś właśnie fragment ich życia,
Tu wszystko jest piękne, a nawet znakomite,
Przeczytałeś kłamstwo grubymi nićmi szyte ;)
Slake/Tropyx